Mam 22 lata

 I ocalałam. 

    I nadal sprawdzam w senniku, co to znaczy, jeśli śni mi się mój były chłopak z jego nową dziewczyną. Ciągle obgryzam paznokcie, sprawdzam ile pozostało mi jeszcze tych cholernych rozdwojonych końcówek, ale za to od dwóch tygodni palę mniej papierosów niż zwykle. Zdaje się, że zapomniałam też o regularnym piciu piwa. 

    Odkąd znam siebie, nieustannie się zmieniam, ale rzadko kiedy na lepsze. Są takie chwile, kiedy sama dla siebie ginę i nie wiem, czy są takie, w których sama dla siebie się ratuję. Jeszcze więcej jest takich, kiedy sama w siebie wątpię i jeszcze mniej takich, w których w siebie wierzę. 

    Od kiedy pamiętam swoje myśli, boję się tylko dwóch rzeczy. Zasypiania i budzenia się. Kiedy kładę się spać, wiem dobrze, że jest to moment, którego nie da się zastąpić żadnym innym. To jedna z tych nielicznych chwil, niedających sprytnie zamienić się w jakąkolwiek formę eskapizmu (jeśli odstawiłeś już wszystkie benzodiazepiny). Ja i ja, przepocona pościel, myśli zawinięte w prześcieradło i powoli, powoli odwijające się z kokonu, aby dopaść potwora pod łóżkiem - który nie jest już ani trochę straszny - tylko po to, żeby potem mieć cię na wyłączność. 

    Kiedy się budzę, niepewnie podwijam rolety, patrzę - słońce, w tym samym miejscu co zwykle, ani razu nie widziałam, żeby nie wstało, więc już wiem, że dzisiaj kolejny raz będę musiała zasnąć. "Co robicie, kiedy każdego dnia na nowo otwieracie oczy?" Zdarza mi się pytać innych ludzi, a w odpowiedzi słyszę prawie zawsze sekwencję "nastawiam kolejny budzik-wstaję-ścielę łóżko-robię kawę", nikt nie mówi, że zastyga na pare minut z przerażenia. 

    Nie czuję się bezpiecznie w powtarzalności dnia codziennego. Nie czuję się pewnie w stałości, bo dzisiaj mam 22 lata i wiem, że wszystko można stracić, dobry sen, chłopaka, pamięć, córkę, tytuł naukowy i współczucie. Jedno tylko wiem - że pewnego dnia słońce dla mnie nie wstanie, a któregoś wieczora zasnę po raz ostatni. 

    Póki co, od dwóch tygodni udaje mi się studiować dwa kierunki dziennie, w profesorach szukam nauczycieli, bo sama kiedyś chciałabym nim być. Być może to dlatego, że tylko wtedy, kiedy się uczę, przepełnia mnie jakieś dziwne poczucie sensowności, a zawsze chciałam robić coś istotnego. Ale dziś mamy 22 października 2020 roku, mam 22 lata i jeszcze nie wiem, czy to jest ważne. 

    Dzisiaj wszyscy mamy prawo czuć się jak Król Edyp, który przeżywa winę tragiczną - niezawinioną, ale sprowadzającą bezwzględną karę. Tracimy węch i smak, mimo maseczek zasłaniających nasze zmysły, choć nasza hybris - pycha, zgubna duma, przypomina nam, że w swej niewinności nie jesteśmy całkowicie kryształowi. A ja tak bardzo, bardzo boję się mojej hybris, że wolę wypełniać się wstydem i poczuciem winy. Ale pamiętam, jak Kerouac pisał, że najlepszym kluczem do odwagi jest wstyd...
    Jak narazie nie czuję się sensownie i odważnie, ale też nie tragicznie, a jak wiemy z "Annie Hall"; To co spotyka ludzi to tragedie i nieszczęścia. Tragedie to choroby śmiertelne, kalectwo, ślepota... Cała reszta to nieszczęścia.

    Więc cieszę się z moich nieszczęść, cieszę się też dlatego, że mam 22 lata i ocalałam, mimo że nie wiem, gdzie mnie prowadzą. 






Komentarze

  1. No proszę, oglądałam cię, czytałam, a jednak nie wiedziałam, że jesteś młodsza ode mnie.
    Urodziny to taki dziwny dzień. Nachodzi mnie wtedy dużo więcej refleksji. Myśli o tym, że się zmieniam, ale jednak nie zmieniam się wcale, przemijanie, to co było i co będzie i chyba na dłuższą metę nie lubię tego dnia. Już jakieś czas temu zrezygnowałam z hucznego jego świętowania i czasami nawet próbuje zapomnieć ile tak naprawdę już za mną. I nawet mi się udaje, czasem już nie wiem, ile mam lat.
    Dobrze jest cię zobaczyć i poczytać na tym skrawku internetu. Już się bałam, że zrezygnowałaś całkowicie z działalności w internecie, a to byłaby wielka strata. Lubiłam oglądać twoje filmy psychologiczne. I tutaj zostanę na dłużej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Powinnaś napisać książkę, naprawdę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Pięknie piszesz, tylko gdy będziesz się przedstawiać, nie pomyl Aleksandra z Sylvią... proszę. Trzymaj się cieplutko ❤

    OdpowiedzUsuń
  4. Początek jak dla mnie super, dobrze się czytało. Bardzo prywatnie, nie spodziewałam się tego. Mam nadzieję, że nie przestaniesz pisać. Trzymaj się w tym dziwnym świecie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kurczę, mam teraz trochę różnych myśli - nie wiem od czego zacząć, natomiast wiem, że chcę zacząć, chcę coś napisać...
    Przede wszystkim chyba zacznę od tego, że ja również - podobnie jak anonimowa osoba powyżej - cieszę się, że gdzieś tam zostałaś, gdzieś tam się udzielasz. Przyznaję, że dopiero teraz pierwszy raz zetknąłem się z Twoim blogiem - i tenże właśnie urodzinowy wpis był pierwszym który przeczytałem. Szybko nadrobiłem zaległości i - i teraz wróciłem tutaj. Masz fajną lekkość w pisaniu - przynajmniej ja to tak odczułem. W bardzo intrygujący (ośmieliłbym się nawet rzec, że plastyczny) sposób potrafisz ubrać swoje refleksje - osobiście uważam to za nie lada umiejętność, bo ciekawe myśli czasem trwają naprawdę garstkę sekund, więc zdolność przechwycenia i przetrzymania ich do chwili przelania na papier (i to jeszcze w możliwie jak najwierniejszej "względem sytuacji macierzystej" postaci) dla mnie byłoby czymś trudnym (wiem z autopsji) - nie wspominając już o fantastycznym ubraniu ich w słowa. Czytając Twoje wpisy miejscami trochę przypominałaś mi sposób pisania Sylvii Plath (np. "Szklanego klosza") - chodzi mi tutaj przede wszystkim o momenty, w których pozwoliłaś sobie w naprawdę niebagatelny, oryginalny sposób zadrwić, zaśmiać się, dosadnie skwitować opisywaną rzeczywistość, podczas gdy komuś innemu żart byłby ostatnią rzeczą przychodzącą do głowy.
    Już widzę, że zaczynam się rozlewać... chciałbym jeszcze raz powiedzieć, że cieszę się, że nie zrezygnowałaś zupełnie ze swojego (w mniejszy bądź większy sposób) publicznego jestestwa. Mam wrażenie, że tutaj na pewno będą przychodziły osoby, które nadal Cię bardzo cenią, pamiętają o Tobie i Ci kibicują. Myślę, że możesz domyślać się, że i ja do takowych należę. Z pewnością liczba odwiedzających to miejsce jest mniejsza, niż na takim Instagramie czy też YouTube, ale uważałbym to tylko i wyłącznie za przymiot, bo fakt ten czyni to miejsce intymniejszym zarówno dla Ciebie, jak i Twoich najwierniejszych czytelników.
    Kończąc i odnosząc się już bezpośrednio do Twojego powyższego tekstu - mam bardzo podobny stosunek do zasypiania i wstawania. Gdybyś mnie zadała to pytanie, które zdarzało Ci się zadawać ludziom - mógłbym odpowiedzieć dosyć podobnie co Ty sama sobie. Nie wiem czy nie powinienem się zmartwić tym faktem, ale żyję i funkcjonuję z tym. Może po prostu jestem czegoś bardziej świadomy - nie wiem.
    Dziękuję Ci Ola za zainspirowanie mnie tematem psychologii, za polecenie różnych pozycji książkowych, za pewną wizję życia, samego siebie, swojej pewności i wstydliwości. Składam Ci najserdeczniejsze życzenia urodzinowe. Dziękuję, jeśli to przeczytasz - oczywiście nie musisz się ze wszystkim zgadzać, a i ja mógłbym może i coś źle zinterpretować (może jakieś fragmenty Twoich tekstów są po prostu fikcją literacką). W końcu nie znamy się osobiście, a Ty nie masz obowiązku się przed nikim w pełni otwierać. Dobranoc

    OdpowiedzUsuń
  6. Ola naprawdę masz talent ❤️ I nie chodzi mi jedynie o pisanie (chociaż to też bardzo podziwiam) ale o to jak bardzo dobrą osobą jesteś. Swoją twórczością, a nawet samym "byciem z nami" w tych gorszych i lepszych chwilach dałaś nam nadzieję i motywację. Wiem że wielu ze swoich widzów (w tym mnie) również ukształtowałaś, za co jestem wdzięczna 🙏 Życzę Ci powodzenia w rozwijaniu się , żebyś spotykała na swojej drodze wspaniałych ludzi, którzy pomogą Ci tak jak ty mi. Tęsknię za twoim uśmiechem i mam nadzieję że kiedyś jeszcze wspólnie pośmiejemy się z macicy Andziaks ❤️
    Love you żabo ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  7. Te intertekstualności są żenujące, wciskanie tu Ocalonego jest nie na miejscu

    OdpowiedzUsuń
  8. Pretensjonalnie w chuj. I ofc w każdym wpisie zdjęcie swojej mordy albo nóżek xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Jakoś mnie to tknęło aż za mocno, chyba po prostu doskonale cię rozumiem bo przeżywam coś podobnego. Trzymaj się, Soha

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja chciałam Ci tylko baaardzo podziękować za to, że zaraziłaś mnie pasją do psychologii. Tak naprawdę dzięki Tobie odkryłam co jest moją pasją w życiu i dzięki Tobie zaczynam właśnie pierwszy rok tych studiów. Nawet nie wiesz jak ogromny sentyment mam do Ciebie i jak bardzo ucieszyłam się, że mogę mieć teraz chociaż małą namiastkę Ciebie. Mam nadzieję, ze kiedyś do nas wrócisz, w takiej formie w jakiej będziesz czuła się najlepiej. Dziekuje jeszcze raz, wszystkiego co najlepsze z okazji urodzin kochana

    OdpowiedzUsuń
  11. Boże Soha, strasznie mi brakuje twoich wpisów. Cieszę się, że przynajmniej w takiej formie mogę znów czytać twoje przemyślenia. To cudowne czym się z nami dzielisz. Czytając twój teskt czuję taką szczerość, taką intymność, jakbym zajrzała do twojego pamiętnika. Mam ogromną nadzieję, że takich twoich wpisów będzie każdego dnia coraz więcej. Bardzo czekam na książkę od ciebie, ubóstwiam twój styl pisania, choć nie jestem tu zbyt obiektywna bo darzę cię dużą sympatią.
    Mam nadzieję, że wszystko u ciebie w porządku i siedzisz sobie szczęśliwa na plaży.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dziwna sprawa, za niedługo kończę 21 lat i myślę podobnie - "ocalałam". Mam w zwyczaju kwestionować wszystko co robię i myślę, więc moje niegrzeczne JA, radzące sobie lepiej w życiu, pyta "z czego właściwie ocalałaś?". I trochę mi wstyd, bo mam poczucie, że mój ból, nie ważne skąd by się nie wydobywał jest małostkowy, nieusprawiedliwiony. I to drugie JA znów zmienia koncepcję i pyta "A kto Ci powiedział, że potrzebujesz usprawiedliwienia by czuć to co czujesz?" I wiem, że ma rację.
    Jestem zazdrosna, zła i rozczarowana. Wyobrażałam sobie życie pełne bodźców, dziecięcej głupoty i naiwności. Skąd wziął się strach, których wiąże dłonie? Po co to wszystko, gdy nawet nie pamiętam kiedy ostatnio byłam szczęśliwa?

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty