Moralność kioskarza


    
Żyjemy w świecie chaotycznym, niezharmonizowanym i niezrozumiałym, bo jak inaczej nazwać miejsce, o którym nic nie wiemy. Nie wiemy jak powstało, w jaki sposób nadal trwa i kiedy dobiegnie jego koniec. W tym tajemniczym miejscu istnieją ludzie, którzy nie odstają od niego swoją enigmatycznością, chociaż trzeba przyznać, że początek i koniec człowieka jest dla nas bardziej jasny. Przynajmniej na swój niejasny sposób.
 

    Tragikomicznym show jest próba uporządkowania świata przez jednostki, które się z niego narodziły. Na szczęście nie dysponujemy aż tak wielką samoświadomością, żeby z tego powodu zaniechać swoich, czasem bezsensownych starań. Jedną z lepszych takich prób jest stworzenie pewnych reguł dotyczących funkcjonowania w społeczeństwie, które są wytyczane i egzekwowane przez prawo. „Prawo nadaje porządek w moim świecie, dlatego bez wyjątku stosuję się do zasad, zarówno względem siebie, jak i was” - taką dygresją przerwał swój pierwszy wykład w semestrze zimowym profesor statystyki Roman Konarski. Nie wiem, czy wychwyciłam to zdanie z wykładowego gąszczu słów tylko dlatego, że wydawało mi się ważne, czy po prostu wszystko oprócz statystyki w tamtym momencie prezentowało się ciekawiej. Miejmy nadzieję, że jednak to pierwsze. 
    Ta niestatystyczna sentencja została w mojej głowie na dłużej niż myślałam, a dowodem tego stała się moja bojowo-roszczeniowa postawa wobec pewnego pracownika kiosku jeszcze tego samego dnia. Przechodząc obok witryny sklepu zauważyłam niebywałą okazję - dwie herbaty FuzeTea w cenie jednej! Dumna ze swojej spostrzegawczości z czterema jednozłotowymi, brzęczącymi w kieszeni monetami, podchodzę do pracownika stojącego za ladą, a w ustach już czuję smak orzeźwiającego napoju. Duma przerodziła się w zdumienie, kiedy usłyszałam, że promocja już nie obowiązuje, a napoje mogę nabyć i się ich napić po regularnej cenie. Ale walka nadal trwała! Świadoma praw konsumenta nie poddaje się i cytuję: „w przypadku rozbieżności lub wątpliwości co do ceny za oferowany towar lub usługę konsument ma prawo do żądania sprzedaży towaru lub usługi po cenie dla niego najkorzystniejszej” (art. 5 ustawy z dnia 9 maja 2014 r.). Pracownik sklepu w odpowiedzi przyjmuje postawę, która swoją obojętnością i niewzruszeniem na walkę o porządek w świecie, na chwilę wytrąca mnie z równowagi. Po osiągnięciu koncentracji, skupiam się w sobie i wynajduję kolejną przesłankę świadczącą o mojej racji. „Powszechnie wiadomo, że wystawienie rzeczy na widok publiczny z oznaczeniem ceny uważa się za ofertę sprzedaży” - kontynuuję zaciekle, jednak w ustach mi już zasycha, a mimika Niewzruszonego nie pozostawia nadziei, że za chwilę ukoję pragnienie mrożoną herbatą. 
    Koniec tej historii przedstawia się równie niejednoznacznie i niezręcznie, jak jej przebieg. Pan Niewzruszony nie wzrusza się nawet na wspomnienie o telefonie do Rzecznika Praw Konsumenta. Oczywiście, że była to z mojej strony jedynie niegroźna pogróżka, przecież nie zrobiłabym takiego zamieszania o mrożoną herbatę za kilka złotych. Widzimy za to jednak, jak wielki wpływ na nasze zachowanie ma zaktywizowanie jakiejś struktury w umyśle. Chyba już nigdy nie będę słuchać wykładów ze statystyki. 
    Wracając do domu wyglądałam zza każdego rogu, spodziewając się wyskakujących z krzaków Larry’ego Davida i Woody’ego Allena z kamerami, którzy krzyczą „This is a special episode of Curb your enthusiasm!”. Wyobrażanie sobie siebie jako neurotycznej bohaterki (wariatki) w serialu chyba pomaga mi wyzbyć się poczucia wstydu. Przynajmniej częściowo. 
    Ale największe pohamowanie naszego entuzjazmu w ocenianiu moralności innych ludzi zachodzi, gdy uświadomimy sobie, że z równie niewzruszoną miną jak Pan kioskarz przechodzimy na codzień na czerwonym świetle, przejeżdżamy jeden przystanek tramwajem bez biletu, albo zerkamy na egzamin naszego kolegi, aby upewnić się, czy aby na pewno nigdzie się nie pomylił. Tak więc zanim wkroczymy w świat zamyśleń nad niesprawiedliwym światem zastanówmy się, czy sami wzruszamy się na myśl o czerwonych światłach w naszym życiu. 




Komentarze

  1. Cieszę się, że piszesz :) Czytałaś może Gilligan o etyce troski i sprawiedliwości? Polecam!

    OdpowiedzUsuń
  2. No nie wiem. Jakby umiejętność łączenia rzeczy z pogranicza filizofii, jakichś prawideł i głębszych rozmyślań połączone z totalnie prozaicznymi sytuacjami - dla mnie bomba xd a tak serio, chce się czytać takie coś, w oderwaniu od zwykłego, raczej mało uważnego codziennego spojrzenia na takie rzeczy, ktoś by powiedział głupio-mądre, a ja tam lubię xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam takie połączenia inteligencji z poczuciem humoru

    OdpowiedzUsuń
  4. Abstrahując od treści masz naprawdę dobry styl pisania

    OdpowiedzUsuń
  5. super się czyta, równie dobrze jak ogląda filmy na yt, tylko z większym ładem

    OdpowiedzUsuń
  6. Aaaa świetne Ola, pisz więcej!! Szczególnie mi się spodobała ta poetyckość we fragmencie ,, Dumna ze swojej spostrzegawczości, z czterema jednozłotowymi, brzęczącymi w kieszeni monetami, podchodzę do pracownika stojącego za ladą, a w ustach już czuję smak orzeźwiającego napoju. Duma przerodziła się w zdumienie, kiedy usłyszałam, że promocja już nie obowiązuje, a napoje mogę nabyć i się ich napić po regularnej cenie.”

    OdpowiedzUsuń
  7. Jeśli mogę mieć małą sugestię, to byłoby super, gdybyś lekko zmodyfikowała szablon. Albo zwiększyła krycie przezroczystego bloczku z postem, albo zmieniła zdjęcie pod spodem. Czytanie na tle fotki trochę wymęczyło mi oczy.
    Co zaś się tyczy samej treści — stosowanie się do każdego bez wyjątku przepisu to szalenie nierzeczywista wizja. Właściwie przestrzeganie wszystkich zasad wymagałoby osiągnięcia chorobliwej perfekcji ze względu na właśnie tak prozaiczne sytuacje, jak te przytoczone na końcu.
    Z drugiej strony te prawa skądś się wzięły. Więc kto decyduje o tym, które akty ich łamania znajdują się w granicach przyzwolenia, a które to już jawna niesprawiedliwość? Wszystko to jest tak strasznie zależne.

    Ładny tekst, przyjemnie się czytało.

    OdpowiedzUsuń
  8. Idealny sposób na przekazanie treści, gdy nie masz wystarczająco czasu na filmy. Przyjemnie sie to czyta, mam nadzieje Olu, że będziesz to kontynuowała ��

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak dla mnie świetnie ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny tekst, naprawdę. Podoba mi się poruszony temat. Poza tym masz bardzo lekki i przyjemny w odbiorze styl pisania, ciociu Sohayo. Czekam na więcej :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Aż się pobudziły mięśnie twarzy do dobrotliwego skurczu, ale no cóź filtrowanie bodzców i selekcja zasad to jedyna droga by nie wyskoczyć z krzykiem szaleńca z Ja do czegoś post-ja.

    Jd jest dobrze Ola trzymaj się dalej

    OdpowiedzUsuń
  12. Ola no co... Znowu poruszyłaś ważny i ciekawy temat mogacy skłonić do przemyśleń nad sobą. Pisz dalej fajnie się to czyta. :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Ola, mam nadzieję, że to nie będzie tylko chwilowa zajawka! Świetny wpis, czekam na więcej ❤️

    OdpowiedzUsuń
  14. Bardzo podoba mi się taka forma wyrazu w twoim wydaniu. Czekam na więcej 😊

    OdpowiedzUsuń
  15. Czuję się jakbym czytał książkę na intrygujący naukowy temat gdzie w rzeczywistości czytam przemyślenia studentki na temat jej codzienności

    OdpowiedzUsuń
  16. B e z b ł ę d n i e

    OdpowiedzUsuń
  17. O wow, uśmiechnęłam się.

    OdpowiedzUsuń
  18. Jestem za głupia żeby to odpowiednio skomentować. Mam nawet problem z ortografią więc wiesz o czym mowa. Chce cię czytać dalej, chłonąc jak ksiązki które czytam w jedną noc.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty