Jak pięknie Pani grzeszy!
Stoję przed gmachem biblioteki Uniwersytetu Gdańskiego, a właściwie to przed śmietnikiem otulającym ten wzniosły budynek i dopalam już piątego dzisiaj papierosa. Dojrzałym, a zarówno młodym uśmiechem wita mnie nadchodząca starsza pani, rzucająca z lekkością w moją stronę: „Oh, ja na Panią patrzę, jak pięknie Pani wydmuchuje ten dym, jak pięknie Pani grzeszy! Bo wie Pani, ja wolę w ten sposób młodym mówić o ich zachowaniach, zamiast gadać o konsekwencjach, których nikt nie słucha”. Stoję chwilę przytłoczona ciężkością słów, które zionęły jak dusza z ciała tej chudej, przezroczystej staruszki. Zaczynam chyba mówić coś znaczącego, ale kobiety już nie ma, więc to już nic nie znaczy.
Jej słowa z początku wprawiające mnie w roześmianie, później krążą niepokojąco w moim umyśle, układając się w dziwaczne myśli, które zamiast przejść do mojej świadomości, bawią się ze mną w chowanego. Gdy je odnajduję (mimo, że już tego nie chcę) wiem, że powiedzą mi o moim dzieciństwie więcej, niż chcę wiedzieć. Ale trudno, bo teraz już przynajmniej wiem, że rodzice mówiąc: „Jak świetnie grasz na gitarze!”, myśleli coś w stylu „No, w ten sposób to ona matmy nie poprawi”.
Na nasze życie składają się decyzje, mniejsze lub większe, a skoro w tym zdaniu (i nie tylko) słowo „życie” stoi tak blisko słowa „decyzje”, to aż grzech nie spróbować zestawić ich w ż y c i o w e d e c y z j e. W ten sposób od konstrukcji języka przechodzimy do konstruowania naszych myśli, a te podpowiadają nam, że skoro źle wybraliśmy profil kształcenia w liceum, to przyszłych życiowych decyzji nie będzie nam już dane podjąć. Ot tak, możemy położyć się na stosie dotychczasowych ż y c i o w y c h d e c y z j i i umrzeć. Chyba, że chcemy zaryzykować i zamiast tego podejmować nasze, teraźniejsze decyzje, ale to wymaga skłonności do hazardu. Bo kiedy ludzie nie mogą decydować o życiowości naszych wyborów, czy życie nie przypomina wtedy rosyjskiej ruletki?
Moim skromnym zdaniem ż y c i o w e d e c y z j e mają w sobie o wiele więcej ceremonialności i patosu, niż na to zasługują. Mam na myśli to, że jeżeli obecnie studiujesz psychologię, to twoją życiową decyzją nie jest pozostanie w przyszłości bezrobotnym, ponieważ studiując o b e c n i e, choćbyś nie wiem jak i chciał, nie determinujesz swojej przyszłości w sposób jednoznaczny. Prościej; jeżeli podejmujesz decyzję o studiowaniu danego kierunku, to w tym momencie, jedyne o czym zadecydowałeś, to o tym, że prawdopodobnie w październiku odwiedzisz jakiś wykład. Czy też dostrzegacie ten nonsens obrzucania każdego pomysłu na życie - życiową decyzją? Jakbyśmy przez to chcieli do reszty odebrać sobie radość z życia.
Życiowe decyzje to trochę bajka, bo decyzje podejmujemy cały czas i tylko my sami wmawiamy sobie, że ta konkretna zadecyduje o CAŁYM naszym życiu.
OdpowiedzUsuńSkojarzyło mi się z tekstem numeru Jan Rapowanie:
OdpowiedzUsuń,,Wszystko do tej pory to moje wybory
Już odczuwam szkody, ale to moje wybory"
Decyzje złe czy dobre ważne że są nasze
Olu, chętnie przeczytałabym kiedyś twoją książkę. Pomyśl nad tym, proszę :)
OdpowiedzUsuńTak!
UsuńSposób w jaki piszesz wydaje mi się baśniowy dlatego bardzo przyjemnie się czyta :') a jeżeli chodzi o "życiowe decyzje", myślę że nie są nimi sytuacje na które "czekamy całe życie", takie jak chociażby napisanie tej głupiej matury i wybranie się na wymarzone studia, los obdarza nas nie raz takimi obrotami spraw, że ciężko jest przewidzieć czy nasz teraźniejszy *plan na życie*, chociażby w najmniejszym stopniu dojdzie do skutku. Za to bardzo wierzę w tzw. efekt motyla, małe, codzienne dezycje, na które nawet nie zwracamy uwagi, być może nawet te "grzechy i życie pomysłami" w przyszłości zaowocują w takie sytuacje, o których nawet byśmy nie pomyśleli. Jest to coś co już kilka razy mi się zdarzyło i uważam to za coś wspaniałego bo tak naprawdę nigdy nie wiesz jak pokieruje tobą los ^^
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCzęsto musiałam sobie o tym przypominać wiedziona ludzkimi radami. Nie wiem czy kolejny raz powiedziałabym sobie - przestań kierować się ludzkim gadaniem! Zatrzymałam się z rozpaczliwym i pytaniami. Bo czy powinnam całkowicie odrzucać życzliwe porady? Burza myśli i niepokoju została we mnie, po szczerości jaką usłyszałam od doktorantki prowadzącej ćwiczenia na Wydziale za biblioteką UG... "Po waszym kierunku nie ma pracy, musicie to zrozumieć". I czy to ma oznaczać że podjęłam złą życiową decyzję?
OdpowiedzUsuńTakze nie widze sensu przypisywania wyborowi np szkoły studiów braku studiów pracy zbyt wielkiej wagi. Przypomina mi sie : "jest dobrze? Jest niedobrze? Nie martw sie. Wszystko jest tymczasowe". To ze zapalisz papierosa lub zjesz ciastko nie oznacza ze zaraz zachorujesz lub zniszczysz diete. To znaczy tylko to ze zapalisz cos lub zjesz... Pokolenie naszych rodzicow, gdzie moze urodzenie sie w dobrej rodzinie juz wróżyło to ze cale życie będzie ci lżej uważa, ze teraz jest tak samo i nic sie nie zmieniło. Btw blog to był super pomysł, lubie ten nieoczywisty i nieencyklopedyczny, choc nadal na dobrym poziomie ciekawy styl skladania zdan i budowania wypowiedzi :) to jakby czytać posegregowaną na akapity treść twoich spontan vlogów w mikro ksiązce
OdpowiedzUsuńOd dawna mówię to samo. Ludzie zbyt poważnie podchodzą do swoich decyzji. Studiowałam 5 lat kierunek, który okazał się być błędem - praca z nim związana to dla mnie katorga. Znalazłam inną pracę, w zupełnie innej „branży” i mimo, że zarobki są dużo mniejsze, traktuję ją jako etap przejściowy, szansę na zdobycie doświadczenia. I nie martwi mnie to. Życie jest zbyt niepoważne, by traktować je poważnie.
OdpowiedzUsuńPrzede mną wybór kierunku studiów i cały czas bliscy powtarzają mi,że ta decyzja jest bardzo ważna i wpłynie na moje życie. Staram się mieć do tego dystans,kierunek studiów zawsze można zmienić i na pewno nie decyduje on o całym moim życiu. Cieszę się, że założyłaś blog :)
OdpowiedzUsuńNasze życie jest zbyt niepewne i to jak będzie wyglądać determinuje zbyt wiele czynników żeby mówić o życiowych decyzjach w kontekście tych które mają je odmienić. Te wszystkie "życiowe decyzje" raczej mogą nakierowac nas na pewien tor ale nie jest to jednoznaczne oczywiste i proste rozwiązanie.
OdpowiedzUsuńP.S. pisz więcej bo świetnie ci to idzie i nie można ukryc ze masz talent, a więc go rozwijaj a moze kiedyś bede miała okazję przeczytac Twoją książkę
Nie ma czegoś takiego jak życiowe decyzje. Owszem to my mamy wpływ na swoje życie, ale to nie jest tak że jedna decyzja zadecyduje o całej reszcie naszego życia. Wiele rzeczy dzieje się też bez naszej zgody, na wiele rzeczy nie mamy wpływu. Tak jak napisałaś mamy wpływ na siebie, na to co robimy w danym momencie, ale to co stanie się po tym jak wykonamy jakiś krok... Tego nie da się przewidzieć. Możemy trzymać się określonych zasad, morałów. Ale nie mamy wpływu na wszystko co dzieje się dookoła nas i nigdy nie będziemy mieli, a co co dzieje się dookoła też wywiera na nas wpływ.
OdpowiedzUsuńMoim zdaniem nie. Przystańmy na chwilę i zastanówmy się czym dla nas jest życiowa decyzja. Przed podjęciem tak owej decyzji wcale ona nie jest dla nas życiowa. Dopiero z biegiem czasu dostrzegamy że faktycznie rzuciła światło na tok naszego życia. Profil w liceum życiową decyzją i na tym koniec? Mylna w mojej opinii koncepcja. Każde nasze działanie jest życiową decyzją. Wstanie z łóżka codziennie godzinę wcześniej, to dopiero decyzja. Po paru latach ta zaoszczędzona godzina w całym toku życia stanie się miesiącami czasu, które wykorzystałeś w taki a nie inny sposób:)
OdpowiedzUsuńOlcia A poradnik jak napierdalać można prosić? ��
OdpowiedzUsuńKażdego z nas spotykają takie małe epizodziki w ciągu dnia. Piękne jest to, że ty nie tylko je zauważasz, ale i później roztrząsasz, rozpakowujesz w myślach. Moim zdaniem to trochę forma sztuki: tworzenie czegoś pięknego z czegoś codziennego, wychwytywanie momentu, który każdy normalny człowiek łatwo by zbył.
OdpowiedzUsuńŚwietny wpis.
OdpowiedzUsuńJesteś niesamowicie inspirujaca i intrygująca osoba. Mam ogromna nadzieje ze będziesz miała ochotę więcej opisywać.
OdpowiedzUsuńA ja z kolei ułożyłem dla siebie krzyż, nazywający się studia techniczne i.. zero satysfakcji dużo żalu. Myślę, że to, samopoczucie -jego zmiana, głownie zależy od wykorzenienia u siebie defetystycznego podejścia.
OdpowiedzUsuń