Nie nadaję się na matkę

    Bo bardziej od śmierci mojego chorego dziecka, bałabym się jego życia.
    
    Na obywatela chyba również słabo się nadaję, bo bardziej od zakażenia koronawirusem boję się życia w czasach, których nie rozumiem. Dlatego wyszłam dziś na ulicę w Gdańsku Głównym, żeby o tym powiedzieć. 


    Przypominają mi się dzisiaj słowa Jarosława Kaczyńskiego do przedsiębiorców z 2017 roku - "Jeśli ktoś nie jest w stanie prowadzić działalności gospodarczej w takich warunkach, to znaczy, że się do niej po prostu nie nadaje". Mam nadzieję, że w tym roku nie usłyszymy takiej mowy skierowanej do kobiet. Chociaż może faktycznie nie nadaję się na matkę, skoro nie chcę rodzić w takich warunkach. Ale jak widać jest dużo więcej kobiet, które również wolą mieć wybór zamiast wyroku.


    
    
 Nigdy nie czułam się tak bardzo podniesiona na duchu, tak bardzo nie-samotna i zjednoczona z innymi ludźmi jak dzisiaj. Z początku myślałam, że jest mi zimno albo jestem przeziębiona, ale to ciarki wędrowały po moim ciele za każdym razem, kiedy słyszałam trąbienie i krzyki wkurwionych ludzi. "Tak w ogóle, to gdzie idziemy?" pytam się ludzi wokół mnie. "Nie wiemy" - odpowiadają. Więc szliśmy przed siebie, niewiadomo dokąd, ale szliśmy.


     Co jakiś czas można było usłyszeć (i pokrzyczeć) "J**** PIS!". Atmosfera robiła się ociężała, co zrozumiałe, więc dla urozmaicenia w pewnym momencie zaczęłam krzyczeć "ODDAJ KOTA!". Po chwili kilkadziesiąt osób krzyczało ze mną. Nie wiem czemu akurat "ODDAJ KOTA", nie wiem po co i komu, sama bym go nie wzięła bo mam alergię, ale wydało mi się to wtedy zabawne. 

(wszystkie zdjęcia są mojego autorstwa)

    Cała reszta niestety zabawna nie jest ani trochę. 22 października, dzień moich urodzin, stał się Narodowym Dniem Hańby. Chyba zgodzicie się, że ciężko celebrować swoje narodziny, kiedy pogrzebane zostają twoje prawa. Któregoś dnia jednak chciałabym świętować przyjście na świat mojego dziecka, ale dopóki żyję w kraju, w którym czuję, że nie nadaję się na matkę, chyba poczekam z tą decyzją. 



Komentarze

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. (nawet nie wiedziałam, że mam tutaj konto z jeszcze czasów gimnazjum, więc trochę przyps)
    ale nie o tym.
    Chciałam Ci bardzo podziękować za Twoje słowa i obecność na proteście. Jesteś taką świetną, pełną wrażliwości i samoświadomości kobietą, że musiałam Ci to napisać.
    Mam nadzieję, że w końcu w tym kraju, który z niemałym trudem, ale wciąż jednak kocham, będzie w końcu normalnie i bezpiecznie dla każdego.
    Trzymaj się cieplutko Ola!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie to kurwa smutne, że żyjemy w kraju, w którym obumarłe płody są ważniejsze od normalnych ludzi. No cóż przynajmniej wojtuś jest szczęśliwy, bo muminki są bezpieczne. Fajnie, że nie pozostajesz obojętna w tej sytuacji, trzymaj się Ola

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba jeszcze nigdy nie byłam tak rozdarta. Jestem katoliczką i dla mnie osobiście aborcja jest morderstwem, jestem jej przeciwniczką i nigdy bym jej nie popełniła. Z drugiej zaś strony doskonale wiem, że nie wszystkie kobiety podzielają moje poglądy - są ateistkami, bądź po prostu chcą mieć wybór, i ja to szanuję. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak druzgocące musi być noszenie do końca ciąży, w trakcie której matka dowiaduje się, że jej dziecko nie ma np. mózgu i umrze zaraz po porodzie. Swoją drogą jestem przekonana, że wzrośnie liczba samobójstw kobiet spodziewających się dzieci z poważnymi wadami rozwojowymi - nie każdy ma na tyle silną psychikę, by to wytrzymać. Jednocześnie widzę to wszystko jako stopniowe ograniczanie elementarnych praw człowieka i zwyczajnie boję się, że jutro obudzimy się w rzeczywistości jak z filmu "V jak Vendetta". Nie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Tak nie powinno być. Tego nie wolno robić ludziom - zarówno kobietom, jak i mężczyznom, bo ich się w tej kwestii pomija, a dla nich, jako ojców, taka tragedia najczęściej jest równie bolesna, jak dla matek. To wszystko jest chore..

    OdpowiedzUsuń
  5. "..Więc szliśmy przed siebie, niewiadomo dokąd, ale szliśmy."
    Po przeczytaniu tych słów poczułam się jak na łące, w jakimś wiosennym miesiącu, tańcząc pośród pszczół i innych pięknych owadów. Te słowa wydają się dla mnie takie proste, ale jednocześnie tak ogromne i potężne.. Z każdym kolejnym razem, gdy odczytuje je w myślach, czuje jak kolejna porcja serotoniny zostaje wydzielona w moim mózgu.. czuje się jak świeżo po obejrzeniu satysfakcjonującego zakończenia ulubionego serialu, albo jak będąc w środku książki, którą odczuwa się wszystkimi zmysłami. Te słowa to jedna z wielu definicji wolności, która została nam okropnie ograniczona, a nawet zabrana w kwestii decydowania o swojej macicy.

    OdpowiedzUsuń
  6. Kochana, ja w momencie gdy TK ogłaszał wyrok się rozstawałam przez telefon. Gdy się rozłączyłam zaryczana zobaczyłam najnowsze wiadomości. Ten dzień był dla mnie okropny podwójnie. Wiem co czujesz. Trzymaj się ciepło, kiedyś wyjdzie słońce.

    OdpowiedzUsuń
  7. nie jestem za tym żeby aborcja była dla kazdego w kazdym momencie.
    Nie chce by kobiety robiły sobie co pół roku aborcje bo nie chciało im się zabezpieczyć, to po prostu straszne.
    Rozumiem aborcję, gdy:
    - zagrożone jest życie matki i ONA się na to decyduję.
    Rozumiem gdy
    - doszło do gwałtu, to jasne, warto jednak pamiętać , ze dziecko nie jest winne, może pomoc psychiatry i wsparcie zmieni podejście, ale to nie jest obowiązkowe, kobieta musi mieć wybór.
    Rozumiem - gdy płód nie żyje
    Rozumiem - gdy płód ma przeżyć parę dni po urodzeniu
    (((((lecz warto przemyśleć to gdyż czasami okazuje się to nie prawdą)))
    Rozumiem ze powinniśmy mieć prawo wyboru.

    OdpowiedzUsuń
  8. Rozmawiałam, a raczej wysłuchałam, co ma mi do powiedzenia osoba wierząca w tej kwestii. W sumie to małżeństwo, młode. Oburzone zachowaniem kobiet strajkujących i powstałym buntem, bo przecież Polska jest państwem katolickim, a nie od dziś wiadomo, że Kościół jest za życiem.
    Z tego dosyć agresywnego monologu, który wysłuchałam nasuwa mi się kilka wniosków:
    1. Państwo powinno być świeckie, gdyż uważam za nieludzkie zmuszanie milionów Polaków do życia według zasad chrześcijańskich, nawet jeżeli nimi tak naprawdę nie są
    2. niesmak do ludzi wierzących, gdyż nie są to pierwsze osoby, które były zamknięte na wysłuchanie mojego stanowiska i argumentów uparcie stojąc przy swoim i uważając to za najlepsze (przynajmniej tak to odczułam)
    3. co mam sobie myśleć, kiedy ktoś mówi, że życie ludzkie jest ważne, każdemu należy się szacunek i, że żyje według dekalogu po czym nazywa strajkujące kobiety "małpiszonami", a to, że do strajku dołączają się auta "jest chore"?
    No i na sam koniec ubolewam nad faktem, że kobieta mówi "mi ta ustawa nie przeszkadza, bo i tak bym nie dokonała nigdy aborcji", czyż to nie egoistyczne i nie w stylu miłości do bliźniego ??
    W mojej głowie rodzi się wiele pytań po takich incydentach i sama już nie wiem, co myśleć. To, że ja nie chciałabym czegoś zrobić, nie oznacza, że będę zabraniać tego innym ...

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty