Coś umarło na tym łóżku [fragm. z "Lata"]


    [...] W końcu zrobiło mi się niedobrze od oddechów innych ludzi i tej wątpliwej wesołości, więc napisałam do Jerzego, czy zamówi mi Ubera. Taksówka miała podjechać pod Grand Hotel w przeciągu trzech minut, więc energicznie zaczęłam przepychać się przez rozweselony tłum. Wychodząc z klubu zobaczyłam, że mam pokaleczone stopy, krwawiące odciski od obcasów w miejscach, które do tej pory okalał tylko przyjemny materiał trampek. Zdjęłam raniące mnie buty na szpilkach i pobiegłam przez deptak boso, nagrzany beton uprzyjemniał bieg, obcasy założyłam dopiero wtedy, gdy dobiegłam do samochodu. W radiu leciała Whitney Houston I Will Always Love You, później Can’t Get You Out Of My Head Kylie Minogue. Jechałam zadowolona, chociaż nie wiedziałam, czego się spodziewać. Cieszyłam się, że ta noc się jeszcze nie kończy.
    W mieszkaniu było ciemno i brudno, panowała ponura atmosfera, która nam jednak nie przeszkadzała w cieszeniu się swoim towarzystwem. Przez czerwoną zasłonę w salonie przebijał się blask świata zewnętrznego, przypominał nam o tym, że nie jesteśmy sami. 
    Jerzy nerwowo kręcił się po domu mimo późnej godziny, nie mógł przestać chodzić w tę i we w tę, ja za to wygodnie rozsiadłam się w fotelu, dociskając do oparcia leżące na nim pranie i zaczęłam opowiadać mu o przeżyciach dzisiejszego wieczoru, które wtedy wydawały mi się szalenie ważne. Nie mogłam się pozbyć przy tym wrażenia, że opowiadanie komuś zasłyszanych historii odziera je ze znaczenia i emocji, mimo tego wciąż to przed kimś robimy, odzieramy innych z ich skóry, samemu pozostając ukrytym. Walczymy, nie tańczymy, jakby w nadziei na wzajemne udowodnienie sobie zdolności do współodczuwania. Powoli zaczęłam zapadać się w sobie, przestałam mówić, poczułam, że przez całe życie pływałam na powierzchni, bo bałam się utonąć. Teraz byłam w głębi siebie, ale nie znalazłam tam obiecanego spokoju, tylko szybsze bicie serca, wirujące na okrągło myśli o tym, czemu Jerzy Pilch przepił wszystkie pralki świata, czemu moja była współlokatorka zawiesiła swoje marzenia na klamce w pokoju tuż obok mojego, czemu jeszcze nie byłam na jej grobie i czemu nigdy nie chodzę na pogrzeby, ani nie składam ludziom życzeń. Boje się, gdy ludzie pojawiają się w moim życiu, boję się, gdy w nim są, a najbardziej boję się tego, że odchodzą, każdy bez wyjątku. Nie mogę pozbyć się uczucia, że tak naprawdę każdy z nas jest w swojej egzystencji samotny, budzimy się sami i zasypiamy sami, z nikim nie dzieląc naszych snów. 

    Tego wieczoru poczułam, że robimy coś bardzo, bardzo złego. Pierwszy był smród. Wiadomo, nie wszystkie wonie towarzyszące miłości są lawendowe, ale zwykle w większości ich nie czujesz, bo nie skupiasz się aż tak na oddzieleniu każdej nuty zapachowej od siebie. Są i już. Dwa zgrzane ciała i specyficzny odór narządów płciowych, nic wielkiego. Ale ja poczułam, jakby coś umarło na tym łóżku. Razem z nami. 
    Następnie doznałam smaku swojej śliny. Tego posmaku w ustach, identycznego jak po przebudzeniu się, który jak najszybciej trzeba zabić poranną kawą albo pastą do zębów. Ten był taki sam, z tą różnicą, że nie dało się go ani przełknąć, ani czymkolwiek zapić. Przywoływał na myśl koszmar, z którego niedawno się obudziłeś i teraz tylko widok wpadającego przez rolety światła jest w stanie oddzielić jawę od snu. Tylko, że u Jerzego rolety zawsze są zasunięte. 
    Grzechy. Zobaczyłam nasze grzechy. Grzechy i brzydotę, zdjęcie natury bez żadnego filtra, poczułam się tak, jakbym w końcu zobaczyła życie i nas takimi, jakimi jesteśmy naprawdę, wbijając palce w materac nie z bólu, a z przerażenia. 
— Jak to wydarzyło się coś złego? — pyta opadając na mnie. 
— Tak po prostu. Zrobiliśmy coś potwornego. 
— Nie chciałem ci zadać bólu. 
— Nie o to chodzi. Nie chodzi o seks. 
— To o co? 
— Po prostu poczułam, że robiliśmy coś niestosownego, coś czego po prostu nie powinno się robić, jak palenie papierosów w wieku szesnastu lat za szkołą. 
— No, to naprawdę nabroiliśmy — śmieje się. 
— Nie chodzi o to, że palenie w wieku szesnastu lat jest zatrważające, po prostu jest wbrew zasadom i tak właśnie się przez chwilę z Tobą czułam, że nie powinniśmy tego wszystkiego robić, że łamiemy jakieś prawo przyzwoitości i razem spadamy w otchłań, nawet nie spadamy, tylko intencjonalnie do niej wskakujemy — tłumaczę swój upiorny punkt widzenia, ale on go nie widzi i jeszcze długo nie zobaczy. 
    Jest trzecia rano, a ja czekam aż zrobi się jasno, bo boję się zasnąć w tej ciemności, w której przez długi czas znajdywałam ukojenie. Siedzę na swoim już łóżku i nie jestem w stanie przestać o tym myśleć, czemu przez tą krótką, wręcz niezauważalną chwilę, nie mogłam się pozbyć wrażenia, że jeśli nie przestaniemy, to zostaniemy ukarani? Skąd to uczucie, skoro nic się w naszych stosunkach nie zmieniło, tylko to pieprzenie, nawet nie wiadomo o czym, nie mogę sobie teraz przypomnieć i wątpię, żebyśmy nawet wtedy wiedzieli o czym mówimy. 

[...]


    Opętanie. Tego słowa szukałam przez resztę nocy i cały następny dzień. Poprzedniego wieczora poczułam się opętana.

Komentarze

  1. Moim literackim marzeniem jest przeczytanie całej tej opowieści.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mimo tego, że ciężko jest mi przebrnąć przez większość książek, to przez ten fragment płynęłam i się nie zatrzymywałam. Gratulacje

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak to się wspaniale czyta!

    OdpowiedzUsuń
  4. będzie to Powieść na miarę ,,The bell jar''.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tego po prostu chce sie wiecej! Rob to co robisz, przede wszystkim dla siebie!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nigdy nie zamieszczam komentarzy, mało również udzielam się w internecie. Jednak po przeczytaniu tego fragmentu, pozwolę sobie go skomentować.
    Coś wspaniałego! Chce sie czytać więcej i więcej. Mam nadzieję, że otrzymamy od Ciebie część dalszą. Świetnie piszesz!

    OdpowiedzUsuń
  7. trochę chaotycznie, ale bardzo podoba mi się Twój styl, przeczytałbym więcej

    OdpowiedzUsuń
  8. A mi to nawet dało do myślenia

    OdpowiedzUsuń
  9. To jest naprawde dobre. Opis uczuć jest tak szczery i żywy , że czytając odczuwam bliskość drugiego człowieka. Masz niesamowitą precepcje, super że się nią dzielisz.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty